W tym roku wakacje miałam wyjątkowo udane. Najpierw miesiąc u siostry w stolicy. Był to miesiąc bez papieru, jakże dziwny i z początku frustrujący. Ciężko przestawić się dosłownie na nic-nierobienie. Ale dzięki wielu atrakcjom sukcesywnie zapominałam o pracy, hobby i całej reszcie. To były wspaniałe chwile.
Małe zajawki:
Fajny widok z balkonu, prawda?
Sierpień. taki oto zwykły-niezwykły sierpień.
A wrzesień?
Wrzesień uwieńczony fantastyczną imprezą
(nie wiem tylko czy chciałabym ją powtórzyć czy nie). Od kiedy wciągnęły mnie papiery, od kiedy poczułam smak tworzenia i od kiedy rozpiera mnie nachalna wręcz chęć posiadania wszystkiego co mi w oko wpadnie - nie mogę bezpiecznie buszować po internetowych sklepach z artykułami i teraz już wiem - bezpiecznie przechadzać się po takich targach jaki odbyły się w
Aleksandra Palace pod koniec września w Londynie. O nie! Zwłaszcza ze funt złotówce nierówny ;)
Upolowałam kilka drobiazgów i skromność nakazuje mi się nimi cieszyć, ale prawda jest taka, że mocno zagryzałam zęby i nie wiem czy to co mną w tamtej chwili targało to były miłe uczucia. Aaaaaa...
Dodatkowo obecność ukochanego, który udawał dzielnego by nie pokazać że ... nudaaaa i nic więcej...nakazywały mi zbyt mocno się nie wczuwać. Na całą imprezę i tak się spóźniliśmy, dodatkowo podróż w deszczu i ograniczony czas do końca imprezy, bo miałam raptem 2 godziny.
Cieszę się tylko, że udało mi się podpatrzeć co robią niektóre panie, i podpytać o interesujące mnie techniki. Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach znajdę czas by je zastosować.
Malusia fotorelacja:
LONDYN :))))
Końcówką wakacji najmilszą dla mnie były odwiedziny u
Joanny!
Jej córeczka jest cudowna! Mała królewna! Causek :*
I tylko czasu zabrakło na wspólne papierologie...
Ale mam nadzieję, że uda się nadrobić w grudniu !!!
Asiu dziękuję też za wspaniałe wycinanki.
Bez Ciebie nie byłoby "
ptaśka".
(Jeszcze się nauczę tych różyczek od mistrzyni!!! Nie ma to tamto!)
Miłej nocki.